Na okładce książki Eloise Caleo znajduje się ilustracja jej autorstwa prezentująca miech kominkowy pochodzący z domu Cayli, aktualnej rezydencji artystycznej. Miech to przyrząd do tłoczenia powietrza np. w piecu lub instrumentach. Na pierwszy rzut oka przez tę subtelność akwareli moje oko pomija istotne detale wskazujące na ruch wykonywany z pomocą tego przedmiotu i widzi w nim przedmiot z prywatnej świątyni kobiecej lub przynajmniej artefakt z dzikiego imaginarium dziewczyństwa. Miech wykonany ręcznie służy do rozpalania ognia w kominku. Miech do rozniecania ognia ręcznie wprawiany w ruch doprowadza powietrze do ogniska.
W międzyczasie zaczytujesz się Śmiechem Meduzy.
I rozniecasz swój ogień jak starowina, która wie, że ma ten ogień w sobie i może się dzielić tą mocą, z kim i kiedy zechce. Bo ona wie swoim ciałem. Wszystko, co wie, to również widzi. Bo ma swoje ciało za równie mądrą istotę, jak ona sama, za przyjaciółkę, za wiedźmę, za sojuszniczkę. Co więcej, to historia miłosna. Ona się kocha. Zakochana w sobie każdego dnia tworzy nowa historię swojego ciała, każdego dnia kocha się z każdą chwilą. Wie, jak to robić.
Była wszystkimi miejscami, w których żyła więcej niż trzy dni. Wszystkie te miejsca ma w sobie i rodzi nimi kolejne dni.
Co robiłaś we Francji?
gotowałam dla siebie śniadanie
przyjmowałam kawę o poranku od współlokatora, który odchodził od stołu i przy stole zasiadałam ja
podawał mi ją, gdy siedziałam już przy stole, a on krzątał się jeszcze z dzieckiem na ręku, sprzątając po śniadaniu swojej rodziny
próbowałam przejść od trybu przeżyć do trybu tworzyć
wchodziłam na znane mi ścieżki systemu nerwowego bez znajomości funkcjonowania samego systemu
wygospodarowywałam czas i miejsce dla siebie
dotykałam pianino i nie pozwalałam się dotykac, gdy na nim grałam
pisałam w bawialni
chodziłam do bawialni jak do pracowni
składałam myśli w różnych językach
stawałam się Sainte Valiere po paru dnaich
słuchałam o lękach mężczyzny
milczałam
aktywowałam się wycieczkami, chodząc przez pola i patrząc na góry, czy spotykając kaczkę, słuchając słowika
otwierałam drzwi i okna
leżałam w ogrodzie w dzień
nocą siedziałam w bawialni
patrzyłam na góry będąc w bibliotece
leżałam przed wrotami merostwa
świętowałam pamięć Francji
czytałam książkę o głosie, o sercu głosu
pytałam, jak się czyta książkę o somie
nauczyłam się piosenki
śpiewałam piosenkę Drawn to you nad jeziorem i w polu oraz w uliczkach Sainte Valiere
pisałam liściki z inną artystką mamą
zażywałam homeopatię
badałam moje nowe/stare mikroruchy w drodze na pocztę i do pani mer
przestałam szukać sposobów na życie
uczyłam się od innej artystki mamy, że robienie zakupów może być zabawą
gotowałam i piekłam warzywa
rysowałam z dzieckiem
siedziałam na chodnikach i przed jaskiniami
leżałam na kamieniach i w dawnym korycie rzeki
patrzyłam na dom jaskółki niebieskiej, która żyje tylko na tej wysokości (w Minerwie) ze względu na jakość powietrza